wtorek, 18 grudnia 2012

Sen I



A w nim maszerujący
Jednakowo wyglądający
Ludzie z ogolonymi głowami
Prowadzą jakichś jeńców
W pewnej chwili
Jeden z jednakowych
Uderza z uśmiechem
Jakby kumpelskim
Lecz złośliwym gestem
Swego kolegę maszerującego obok
Białą pałką
W prawą skroń
Trafiony odchyla się na bok
Uderzenie promienistą siłą
Dochodzi do lewego oka
I rozrywa w nim naczynka
Oko napływa krwią
Puchnie pęcznieje
Rozrywa powieki
Aż w końcu bieleje
I wypada z oczodołu
Nieszczęśnik otwiera usta
Jakby chciał krzyknąć
Nie słychać żadnego krzyku
Wykrzywia twarz tak że uwidacznia
Się rana w lewym rogu wargi
Już wiem czemu nie słychać krzyku
Biedak odgryzł sobie
Z bólu język
Słychać jednak głośne
Charkanie ponieważ
Zakrztusił się krwią
I czubkiem języka
Kumpel który go tak urządził
Patrzy się teraz
Na niego zdziwionym
Przepraszającym wzrokiem
Zrozumiałem- wypadek przy zabawie