niedziela, 27 kwietnia 2014

Ojciec



Ojciec
Morderca
W każdym zakątku
Życiodajnej siły

Na czerwonym dywanie
Rozbita czaszka
Półtorarocznego dziecka
Prześwitujące przez cienką skórę żeberka
We własnej krwi

Płacz matki
Tłumiony zaciśniętymi na szyi wielkimi dłońmi
-Głupia!
-Chcesz skończyć jak on?!
-Tak musiało być!
-Tak kończą ci, co nie słuchają ojca!

sobota, 26 kwietnia 2014

***



Z ogromną rozpaczą uciekł
Ja zostałem sam
Tak strasznie bolało kiedy to robił
Teraz już nic nie czuję
To dobrze
Ale się boję
Chcę do mamy
Co się stało?
Czemu nie mogę się ruszać?

Na lustrze nad trupem kolejnego dziecka w łazience
Widniał napis nagryzmolony kredką do ust:
„Na Boga schwytajcie mnie bo jeszcze więcej zabiję”

Nazywał się Heirens pochodził z Chicago
Nie chciał tego robić
Ale nie potrafił inaczej
Nie rozumiał
Uciekał

piątek, 25 kwietnia 2014

***



Dziecko w dorosłym hełmie
W nocy gdy wszyscy śpią
Doznaje neurotycznego lęku
Strzela dookoła zabijając kolegów
Na końcu strzela do siebie

Nocne widma krążą w powietrzu
Zasilając swymi widokami zmysły wybranych
Wewnętrzna percepcja przetworzenia
Realnej rzeczywistości

Prawdziwe demony rodzą się
W umyśle
Nawiedzają
Burzą
Odchodzą
Później zostajesz sam

Kilka lat po tym dowiedziałem się
Że sanitariusz który wyjął kulę z mojego brzucha
Wybronił mnie przed wyrokiem

                        Wyrokiem rozstrzelania

czwartek, 24 kwietnia 2014

***



Zanim zaczął napadać
Długo trenował ciosy nożem na mięsie wieprzowym
Po pierwszym zabójstwie stwierdził zdziwiony:
„Ciało człowieka jest o wiele bardziej miękkie i kruche niż mięso”
Chodził ciemnymi ulicami
Wybierał ofiary spośród samotnie idących kobiet
Wychwytywał moment w zaułku
Gdzie nikt niczego nie zauważy
Wbijał nóż w plecy na wysokość dolnej części płuc
Bardzo chętnie opowiadał o tym co jak i dlaczego robił
Zdjęcia z wizji lokalnej pokazują jak po zbrodni
Wycierał stal noża palcem i zlizywał z niego jeszcze ciepłą krew
Mówił:
„Gdyby krew była sprzedawana w kiosku w butelkach jak lemoniada, byłbym skory płacić za nią nawet dwa razy więcej.”
Szczegółowo i wyczerpująco opisywał swoje postępowanie
Nie okazując żadnych emocji i skruchy
Jego spojrzenie
Wydobywało się spod lekko pochylonej głowy
Tak że górne powieki zakrywane były przez brwi
Błądziło ono po będących wokół twarzach
Wraz z lekkim uśmieszkiem na bardzo młodej twarzy
Wzbudzało odczucie pewnej ezoterycznej wyższości
Kpiny wobec nich
Wobec wszystkich
„Nigdy nie będą w stanie mnie zrozumieć”
Być kimś i robić coś co wzbudza we wszystkich lęk odrazę gniew
Coś co jest postrzegane jako karygodne
Co wyobcowuje go ze społeczeństwa
Jest godne kary śmierci
I nie widzieć w tym niczego co w najmniejszym stopniu
Mogłoby być złe