środa, 7 listopada 2012

Obłąkane Miasto I



Chciałbym lecieć nad Obłąkanym Miastem
Gdzie nocą światła palą się jaśniej niż zwykle
Pochłaniając niezliczone ilości energii
Z ludzkich umysłów oddechów
Niczym energetyczny wampir
Obłąkane miasto wysysa z nich wszystko
Całą siłę całe życie
Jego mieszkańcy to
Bezwolne marionetki
Jednolici więźniowie
Niewolnicy
Wyjadający z siebie nawzajem
Resztki osobistej inności
By obłąkane miasto mogło ją z nich wyssać
By mogło żyć
Lecąc tak czułbym jak ma dusza
Nabiera tej energii ze świateł Obłąkanego Miasta
Chłonie ją jak gąbka
Stając się coraz cięższą i cięższą
Naładowana energią dusza ściągałaby mnie w dół
Spadałbym na ulice Obłąkanego Miasta
Stałbym się jego mieszkańcem
Rzuciłoby się na mnie stado rządnych energii więźniów
Miałbym jej dużo bo pod jej ciężarem spadłbym
Wyżerałyby ją ze mnie długo czyniąc swą ucztę
Niekończącą się dla mnie agonią
Aż w końcu stałbym się
Bezwolną marionetką
Jednolitym więźniem
Niewolnikiem
Sam wyjadałbym teraz z innych energię
Która wysysana z kolei by była ze mnie
Przez Obłąkane Miasto
Które musi świecić
By ściągać w sieć
Swego energetycznego apetytu
Wiecznie nienasyconego
Jednak nie chciałbym lecieć nad obłąkanym miastem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz