„Wojna
dla mężczyzn jest tym, czym dla kobiet rodzenie dzieci”
F. Nietsche
Siedzę w tym
lesie i siedzę. Nie wiadomo właściwie po co i dlaczego, chociaż może wiadomo,
ale nawet jeśli, to chyba nie jest ważne, ale ważne jest to, że siedzę. Czasami też stoję,
zwłaszcza jak mi zimno. Stoję i drepczę w miejscu i po miejscu, w którym
drepczę. Czasami coś słyszę. Jak teraz:
- Mnie to proszę Pana Szanownego
najbardziej denerwuje ta dzisiejsza młodzież, proszę Pana. Jak tacy gówniarze
jeden z drugim Panie, nawet miejsca w autobusie nie ustąpią, a jak im się zwróci uwagę, to
od razu z mordą wyskakują, albo się głupio śmieją.
- O tak… Szanowny Panie, zgadzam się z
Szanownym Panem w stu procentach. Ci młodzi gówniarze nawet nie doceniają tego,
co myśmy dla nich robili, Panie Szanowny.
- No tak! A jak oni mają proszę
Najszanowniejszego Pana doceniać to, co myśmy dla nich zrobili, jak oni nie
zaznali tego co my, jak my z Szanownym panem byliśmy młodzi, jak oni.
- Święta prawda! Jak ktoś głodny nie
był, to głodnego nie zrozumie.
- O tak… jak my z Szanownym
Najszanowniejszym Panem byliśmy młodzi, to zupełnie inaczej było. Głód był,
przesiedlenia i łapanki. Brakowało dosłownie wszystkiego, a i w walkach się brało
udział, armia, później partyzantka. Jakaś taka dyscyplina była, a dzisiaj, proszę Szanownego
Pana.
- No Panie Najszanowieniusieńki!
Dyscyplina musiała być, bez dyscypliny Panie Szanowny Kochany to żaden z nas by
nie przetrwał, Panie. A teraz…
- A teraz…- jeden z Szanownych Panów
machnął ręką- A teraz to już nikt o tym nie pamięta, dla nikogo to, co my z
Najukochańszym Najszanowniejszym Panem zrobiliśmy, nie ma żadnego znaczenia.
- O tak.. nie ma, nie ma.
- Pułkownik to by im dopiero pokazał,
nauczyłby tych gówniarzy i życia i dyscypliny, i szacunku, dla takich jak
my z Panem.
- O tak.. Pułkownik tak, jak najbardziej
by ich nauczył.
- Ano nauczyłby… ale go zabrakło wśród
nas.
Kurcze
ciekawe czego by nas nauczył. Taa… na pewno wielu ciekawych rzeczy… tylko po
co? W dobie różnych tam Unii, NATÓW i innych takich tam, chyba wojna nam nie
grozi. Po co nam te całe duperele o dyscyplinie i tak dalej. Fakt, współczuję
tym dziadkom, że mieli przegraną
młodość, że nie mieli szansy na zasmakowanie prawdziwej, beztroskiej młodości,
ale co na to poradzić. Oni są pokoleniem wojny, ja jestem pokoleniem
pokoju, to proste, po prostu
się im nie poszczęściło. Co do nie ustępowania miejsca to sami są sobie winni.
Ile to razy człowiek był świadkiem, jak dziadek albo babcia jadą sobie z małym
wnusiem autobusem i co się dzieje? Babcia albo dziadek w zależności od sytuacji
umiejscawiają na siedzeniach małe wnusiątka, sami jednak stoją obok nich. W
dodatku mówią: „Babcia/Dziadek sobie postoi, a ty sobie siedź spokojnie,
jeszcze się nastoisz w
życiu.” Później się bulwersują, że cudzy wnuczkowie nie ustępują im miejsca,
choć sami nie wymagali tego od własnych
wnucząt i dali im powód do nie ustępowania. Zresztą dziadkowie raczej nie słyną
ze zbyt surowej dyscypliny, lecz jako ci, co rozpieszczają swoich wnuczków i są dla nich wyjątkowo
hojnym źródłem gotówki. No tak, jednak nie wszyscy dziadkowie, jak się wkrótce
okaże, pasują do powyższego, przedstawionego schematu. A mowa tu oczywiście o Pułkowniku,
przytoczonym w dialogu dwóch staruszków. Nie przeszkodziły mu żadne Unie,
Pakty, NATA i absolutnie nikt nie mógł mu przeszkodzić w realizacji jego szaleńczego
planu.
(...)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz