środa, 23 kwietnia 2014

Śmierć w drodze do śmietnika (fragment)



- Kto to?
- To K… K…, lat 20. przyczyna zgonu bliżej nie znana. Właściwie to w ogóle nie wiadomo, co mu się stało, jeszcze nie pojawił się tu żaden lekarz, który w ogóle stwierdziłby zgon, ale widok mówi sam za siebie.
- Kto wezwał policję?
- Tamta staruszka, według wstępnych zeznań sąsiadka ofiary. Szła by wyrzucić śmieci, kiedy się już tu zjawiła, zobaczyła tylko, leżące zwłoki. Poza tym nie mamy żadnych świadków.
Komisarz Radnulf pokiwał głową, jeszcze raz spojrzał na zwłoki i po chwili zadał pytanie:
- Dlaczego denat leży w tak dziwnej pozycji?
- Tego jeszcze nie wiemy, ale staramy się wyjaśnić.
Komisarz Radnulf poszedł osobiście przesłuchać staruszkę, która pierwsza znalazła zwłoki, natomiast do młodszego policjanta, który wcześniej stał obok ciała podszedł drugi młodszy policjant.
- Cześć. Oglądałeś wczoraj mecz?
- Ej… no kurwa patrz jak chodzisz!
- Ooo… sorry potknąłem się.
- No jasne! To ty wytłumaczysz komisarzowi ten odcisk buta na jego czole!
Drugi młodszy policjant, który dopiero co przyszedł, wyciągnął z kieszeni chusteczkę, charknął, splunął na czoło denata i począł zmazywać z niego ślad swojego buta. Po chwili powiedział:
- Ty… czemu on tak śmiesznie leży? Haha… przecież to wygląda jakby on sobie… hahaha…
- Cicho! Komisarz nadchodzi. Wstawaj!
- No chłopcy wiemy niewiele. Bardzo dziwna sprawa.
- A tam.. mi to wygląda, że koleś miał po prostu jakiś atak czy coś w tym rodzaju, padł i się przekręcił. Oglądał pan komisarz wczoraj mecz? Jak te cieniasy mogły tak przeje..
- Nie… to by było zbyt proste. Zresztą chłopak jest za młody na problemy zdrowotne, również nie znaleziono przy nim żadnych prochów, ani rzeczy związanych z ich zażywaniem. Tutaj musiało się na pewno coś stać. Ludzie nie giną sobie od tak w drodze do śmietnika.
- Pan komisarz to się zawsze czegoś dopatruje. Ja to bym poczekał na wyniki sekcji, a na razie dałbym sobie z tym spokój.
- Nie przeszkadzaj panu komisarzowi- przerwał młodszy policjant młodszemu policjantowi, który miał chusteczkę w ręce.
- Zastanawia mnie ta bardzo dziwna pozycja ciała denata, bardzo nienaturalna- rzekł Komisarz Radnulf.
- O tak bardzo nienaturalna. Ha ha… - przytaknął młodszy policjant z chusteczką w ręce.
- A do tego ten dziwny grymas twarzy, który jakby przypominał uśmiech- Komisarz dalej przyglądał się ciału, kiedy nagle spostrzegł coś, co jakby poruszyło się w kieszeni kurtki zwłok. Radnulf ubrał gumowe rękawiczki i pochylił się aby zbadać kieszeń tej kurtki. Włożył do niej dłoń, zmarszczył brwi i wyciągnął coś w rodzaju amuletu, przypominającego trupią czaszkę z czerwonymi, połyskującymi w świetle, złowrogimi, jakby przenikliwie patrzącymi oczami. Żuchwa czaszki zakończona dość długim, jak na wielkość amuletu szpikulcem o starannie naostrzonej końcówce. Najbardziej przykuło uwagę Komisarza to, że amulet cały był pokryty białym proszkiem. To też od razu wrzucił go do foliowego worka, zabezpieczył jako dowód i dał młodszemu policjantowi, który nie miał zajętych rąk ani chusteczką ani też żadnym innym przedmiotem i polecił aby ten zawiózł tę rzecz do laboratorium i postarał się o jak najszybsze wyniki badań proszku, znajdującego się na amulecie. Mimo, iż zlecił to zadanie jednemu, z dwóch stojących obok młodszych policjantów, to zajęli się tym obaj.
- Może ten proszek pomoże nam rozwikłać całą sprawę śmierci tego młodego mężczyzny, może rzeczywiście młodszy policjant ma rację i tylko doszukuje się, nieistniejących przesłanek świadczących o zbrodni. Mógłby się tu w końcu pojawić jakiś lekarz. Przecież lekarze w takich sytuacjach powinni się zjawiać wcześniej niż policja- rzekł sam do siebie Komisarz Radnulf, który już w miarę jak na policjanta podeszłym wieku, zaczął powątpiewać w swą niezawodną jak dotąd detektywistyczną intuicję.
            Ale powróćmy jeszcze do dwóch młodszych policjantów, mających dostarczyć amulet do laboratorium. Aby dalej nie posługiwać się sformułowaniami typu: „młodszy policjant,  ten bez chusteczki w ręce”, dla ich rozróżnienia nazwijmy chociaż jednego z nich. Tak więc młodszy policjant, ten bez chusteczki w ręce to Rudy. Rudy nie dla tego, że faktycznie był rudy, bo w odróżnieniu od młodszego policjanta z chusteczką w ręce, który był rudy, to on rudy nie był, ale nie wiedzieć czemu tak został przez kolegów nazwany, tak tez zostajemy przy tym, że to Rudy. Poza tym, że wiemy, że jest młodszym policjantem, nie ma chusteczki w ręce i że nie jest rudy, to nie wiemy o nim niestety nic. Nie wiemy nawet jaki właściwie ma kolor włosów, bo jest wygolony do skóry. Wychodzi więc na to, że dokładnie nie wiemy czy czasem tak naprawdę jest rudy, ale według wstępnych ustaleń nie jest.
(...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz