środa, 3 kwietnia 2013

Sen II



Trzej żołnierze leżący obok siebie w okopie
Na złączonych nogach mają zaczepione ciężkie wały
Wielkości zwiniętych koców
Czołgają się z nimi próbując usadowić się na odpowiednich miejscach
Jeden z nich zbyt mocno uderza swoim wałem o ziemię
Wał na raz wybucha
Ogień z wybuchu ociera się o wał drugiego żołnierza który także wybucha
Podobnie też stało się z wałem trzeciego żołnierza
Wszyscy trzej czołgają się jak szaleni wrzeszcząc i chcą zedrzeć z siebie
Palącą się ogniem skórę pękającą zalewającą płomienie krwią
Szybko przebierają rękami po ziemi chcąc się od niej odepchnąć
Stanąć na nogach których od kolan w dół już nie mają
Spod oderwanej palącej się tkaniny spodni widać tylko
Strzępki czerwonego mięsa
Przewracają się tylko z brzucha na plecy i z pleców na brzuch
Jednemu z nich- sprawcy pierwszego wybuchu udaje się rękami podciągnąć
Z okopu i natychmiast pojawia się nad nim
Nienaturalnie wyglądające zwierzę
Coś jakby namalowany na papierze żółtymi i niebieskimi plamami
Z farby dającej odblask połyskującego ortalionu
Z czarnymi pręgami potężny i zwinnie poruszający się tygrys
Wydający z siebie przerażający i wielotonowy ryk paraliżujący
Swym brzmieniem wszelkie narządy ruchu i zmysłu zapewne każdej istoty
Która by go usłyszała
Owe monstrum dopada go wielkimi i silnymi łapami z wysuwającymi się
Długimi ostro zakończonymi pazurami
Uderza go po ciele i głowie
Którą po chwili unosi do góry i wgryza się w oczodół
Wygryzając kłami oko niemal jednocześnie wbijając pazur w drugie
I wyciągając je na zewnątrz na niego nabite
Zakrwawiona głowa bezwładnie opada na ziemię
W miejscach oczu są teraz dwie jakby wywleczone na zewnątrz obwisłe rurki
Ze skóry oczodołów jak nie do końca wysunięte rogi ślimaka
Z żyłami i jakby elektrycznymi poprzerywanymi przewodami w ich środku
A stwór ciągle bezlitośnie okłada ciężkimi łapami rzucając jak płatem mięsa
Wijące się ciągle i jęczące z bólu zbyt słabe na jakiekolwiek odparcie ciało
I rozdrapuje jego krwisto zwęgloną skórę
Dalej już nie chciałem patrzeć

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz