czwartek, 18 grudnia 2014

Didaskalia

Publiczność zasiadła na miejscach
Główny aktor również gotowy
Kwiaty na czerwonych kurtynach
Poszły w górę
Wyszedł narrator tępogłowy

Aktor po nim wczuwa się w rolę
Wygłaszając wyuczony monolog
Teraz artystka na tę scenę wchodzi
Wysoko się śmieje, wylewa na tamtego sok
Wyciera go, przeprasza, udając głupią, go uwodzi

Klakierzy biją brawo
Publika idzie za ich przykładem
Wszyscy znudzeni wiedzą, że jest nieklawo
Ale tak trzeba, wiec uśmiechają się jadem

Aktorzyna się opamiętał
Zamknął suflera w budce
Usta mu zakneblował
I go podpala, a już wkrótce

Wskakuje na scenę
Wypowiada własne zdanie
Choć wie, że zapłaci za to wysoką cenę
Nieźle mu się dostanie
Krzyczy, że ma dość
Elicie się to nie podoba
Dadzą mu nieźle w kość
Pomidorami obrzucają chłopa

Klakierzy nie wiedzą co robić
Publika w duchu podziwia aktora
Lecz elicie nie można się narazić
Więc co szkodzi rzucić tego pomidora?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz